Translate

wtorek, 12 listopada 2013

Żydowski realizm magiczny

Książka "Księga domu Szeferów" autorstwa Tamar Yellin trafiła do mnie przypadkiem, w pewien szary listopadowy dzień. I nieczęsto zdarza się, że  obietnice wydawcy zawarte na okładce książki spełniają się choć częściowo. Miło mi odnotować, że wydawca nie przereklamował książki pisząc, że "Nie sposób się od niej oderwać".

wtorek, 29 października 2013

Dyniowe papki i jedna zagadka


Od kilku tygodni każda wolna chwilę przeznaczam na dyniowe przetwory. Moim numer jeden jest paciaja z dyni. Nawet całkiem estetyczna do tego zdrowa, dzięki dużej zawartości karotenu. Gotuje, blenduję i zamrażam - lodówka pęka w szwach.

wtorek, 24 września 2013

Żółte tomaty



Nie ma co ukrywać znam się na pomidorach i mam do nich rękę. Rocznie mam w swoim ogrodzie nawet kilkaset krzaków i kilkadziesiąt odmian. Moje ulubione to Gelbe Thun.

środa, 31 lipca 2013

Ogródkowe wieści

Ogórki i pomidory to już dzisiaj żadne wyzwanie. W tych szalejących w naszym kraju od kilku lat upałach doskonale rozwijają się arbuzy.

sobota, 27 lipca 2013

Moja największa słabość

Ostatnio poszczęściło mi się w pobliskim sklepie, takie oto cuda zostały zaserwowane w naprawdę  niesamowitej cenie. Najwyraźniej sprzedawca uznała, ze skoro ser zaczął wydawać woń, to już trzeba go przecenić. Kocham prowincje!

środa, 12 czerwca 2013

Siejcie drzewa!


Od kilku lat noszę się z zamiarem kupna kilkunastu  sadzonek świerków. A potem regularnego ich dosadzania na potrzeby świąt Bożego Narodzenia.  Ciągle jednak coś staje mi na przeszkodzie. A to cena za wysoka, a to brzydkie okazy roślin, a to w ogóle brak dostępu do sadzonek.  W tym roku spotkały mnie dwie miłe niespodzianki.

wtorek, 11 czerwca 2013

Blondynka uczy... niemieckiego

Ile trzeba znać języków? Kilka. A jak się uczyć? Beata Pawlikowska opracowała własna metodę uczenia się języków obcych. Metodę genialnie prostą, bez wkuwania gramatyki i niepotrzebnych słówek.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Pinokio - powieść grozy

Trochę przez przypadek wpadła mi w ręce powieść dla dzieci Pinokio Carlo Collodiego. Przypadła mi bowiem ostatnio rola  doraźnego korepetytora z języka polskiego, ponieważ córka sąsiadów ma zaznajomić się z lekturą, ale przez Pinokia przebrnąć nie może, bo ... "jest zbyt straszny".


poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Kanapka wiosenna

Każdy ma swój sposób na szukanie śladów wiosny. Mój jest taki. Jeśli smakuje mi chleb z ogórkiem, to znaczy, ze wiosna się zaczęła. Musze powiedzieć, ze kromka żytniego chleba z ogórkiem wyjątkowo mi dziś smakowała.

sobota, 6 kwietnia 2013

Recepta na miłość

Dostałam w prezencie od wielkanocnego zajączka Receptę na miłość Barbary O'Neal. Główna bohaterka książki, Ramona, jest właścicielką piekarni usytuowanej w zamożnej dzielnicy willowej Colorado Springs. Jest w posiadaniu nie tylko przekazywanej od kilku pokoleń receptury na tradycyjny chleb, a przede wszystkim bardzo starego zaczynu przywiezionego do Ameryki z Irlandii przez prababkę głównej bohaterki.
Ramonę poznajemy w chwili, gdy jej dorosła, ciężarna córka dowiaduje się, że jej mąż miał poważny wypadek w Afganistanie.
Teraz przyjdzie jej zmierzyć się z nieszczęściem córki, zostanie opiekunka jej trzynastoletniej pasierbicy i psa przybłędy. Na dodatek piekarnia od dłuższego czasu ma problemy finansowe spowodowane nieciekawą sytuacja ekonomiczna na świecie. Ale wydarzy się coś jeszcze. W pobliskim domu zamieszka mężczyzna, z którym kiedyś łączyła Ramonę więź....
Kto szuka czytadła na dwa, trzy wieczory ten się nie zawiedzie. Książkę czyta się przyjemnie i łatwo. Jest tu nie tylko tytułowa historia miłosna, ale także wątek o skrzywdzonej przez los nastoletniej córce narkomanki. Nie brakuje tez galerii dorosłych kobiecych postaci - z uwaga śledziłam wzajemne relacje kilku pokoleń skłóconych kobiet sióstr, matek i córek. Spodobał mi się  pomysł wprowadzenia do książki opisu  produkcji tradycyjnego pieczywa, włącznie z przepisami na zaczyn, chleb, czy bagietkę. Jest to wątek bardzo zgrabnie wpleciony w ciąg fabularny powieści, a zapach pieczywa niemalże unosi się nad stronami książki. Autorce udało się też delikatnie zarysować prawdziwe problemy, z którymi coraz częściej zmagają się weterani wojen w Afganistanie i Iraku.

Na koniec uwaga dla redaktorów książki: jeden akr to nie jest jeden ar. Trudno byłoby w ogródku wielkości pół ara uprawiać dynie, kilka rodzajów pomidorów, a potem je sprzedawać i jeszcze się z tego utrzymywać. Mieszczuch prowincjonalny wie, co pisze, bo sam ma pół akra (około 20 arów) ogródka....

Barbara O'Neal, Recepta na szczęście, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013 r.


piątek, 29 marca 2013

Ostatni krzyk mody wielkanocnej

Takie ozdoby wielkanocne robią w mojej okolicy panie z kół gospodyń wiejskich.




Polowanie na czerwoną cebulę

Miałam nadzieję, że moja rodzina w tym roku zapomni o świętach, a ja będę mieć więcej  czasu dla siebie. Niestety, już dwa tygodnie przed Wielkanocą moje dziecko zaczęło się zastanawiać, dlaczego jeszcze nie mamy w domu pisanek. Przecież Roblox, ulubiona gra wszystkich amerykańskich sześciolatków, już dawno zapowiedział polowanie na wirtualne jajka. Nie miałam wyboru, musiałam więc rozpocząć przygodę z  całkiem rzeczywistymi,  nie wirtualnymi,  pisankami. Okazało się, że także i mnie czekało polowanie, ale na...  czerwona cebulę.
Media od dłuższego czasu straszą nas,  że jajka wcale nie są zdrowe, że produkowane są przemysłowo i nafaszerowane nie wiadomo czym. Postanowiłam więc ograniczyć chemię do minimum Na początek wybrałam jajka, które nie wyglądają na wybielane.
 zdj.www.swiatkwiatow.pl

Jednak zafarbowanie takiego ciemnego jajka na jakiś atrakcyjny kolor to jest spore wyzwanie, a efekt i tak rzadko jest satysfakcjonujący.  Wybrałam więc tradycyjny, naturalny barwnik z czerwonej cebuli. Podobno efekt końcowy jest ciekawszy, bo  jajka mają, bordowy odcień. No i to był  błąd, bo czekała mnie męcząca, przedświąteczna wędrówka po sklepach w poszukiwaniu czerwonej cebuli, której ostatecznie... nie znalazłam.
Miła niespodzianka spotkała mnie za to w sklepie Polo, gdzie każdy kupujący otrzymywał komplet naklejek termicznych. Jak się później okazało sprzedawca nie był bezinteresowny. Niektóre z nich, to po prostu reklama popularnych produktów. Wszystko wskazuje na to, ze w tym roku na wielkanocnym stole będę mieć pisanki "sponsorowane", zdobione  reklamą proszku E czy kawy Tchibo.To będzie większa egzotyka niż wirtualne jaja Robloxa.


 Dlaczego, co rok obiecuję sobie, że już koniec z przedświątecznym amokiem, zakupami, gotowaniem, porządkami, a i tak potem poddaję się "magii świąt"? Wyjaśnienie  znalazłam w książce, którą mam na półce od kilku lat, i do której często sięgam, czyli "Wróżby na każdy dzień". Autorki wyjaśniają, że święto Zmartwychwstania Pańskiego przypada w wyjątkowym okresie, kiedy to  ludzie od pogańskich czasów świętowali nadejście wiosny i odrodzenie się przyrody po zimie.




Bogna Wernichowska, Wróżby na każdy dzień, Świat Książki 2004 r.
Redakcja Anna Orzechowska, projekt okładki Cecylia Staniszewka
ISBN 83-7391-015-8